Okres świąteczny, magiczny czas dawania prezentów, spędzania czasu z najbliższymi. Czas pełen radości, miłości i spokoju. Raz w roku nie zależnie od poglądów większość daje się zaczarować Mikołajom, choinkom, dawaniu prezentów. Jednak czy na pewno jest to czas radości i wytchnienia? Od jakiegoś czasu obserwuję fenomenalną atmosferę, która tworzy się pod koniec grudnia. I jakże zaskakujące jest to, że wiele ludzi w tym czasie w ogóle myśli o świętach jako obrządku religijnym.

Jednak od początku. Końcówka grudnia to dla wielu (przede wszystkim chrześcijan, jednak nie tylko) czas obchodzenia bardzo ważnych świąt jakimi są Boże Narodzenie, niektórzy świętują zgodnie z tradycjami dawnych ludów przesilenie zimowe, Yule czy Szczodre Gody, jednak niezależnie od wierzeń i poglądów jest to czas bardzo ważny. Dzień wygrywa z nocą, na świat przyszedł Mesjasz, mamy nadzieję, że już niedługo zawita do nas wiosna i natura zacznie budzić się do życia. Są to bardzo radosne święta, które z założenia miało się spędzać w gronie najbliższych, obdarowywać się upominkami, symbolem ważności i miłości, dzielić się posiłkiem i wspólnie biesiadować. I gdzieś po drodze coś poszło nie tak.
Grudzień od dawna jest najbardziej wyczerpującym miesiącem w roku. Oprócz spraw księgowych związanych z zamknięciem roku, zamykamy również rok prywatnie robimy podsumowania, składamy obietnice, tworzymy listy niedorzecznych postanowień noworocznych, które wpędzają nas w jeszcze większe poczucie winy jak tylko po 2 tygodniach chodzenia na siłownie przestaniemy. Jednak dramat grudnia nie zaczyna się 31.12 tylko wcześniej. Pierwszym gwoździem do naszej mentalnej trumny są przygotowania do świąt. I oczywiście nie wszyscy ten czas znoszą źle, jednak obserwując dużą grupę ludzi widać jak bardzo jest to dla nas stresujące, jak zamiast się cieszyć, ciągle gdzieś biegamy, szukamy czegoś i poziom kortyzolu wzrasta tak szybko, że wybuchamy jak dynamity.

Potrzebujemy idealnych prezentów, chociaż nie zawsze mamy na to wystarczający budżet. Potrzebujemy idealnych potraw, najlepiej takiej ilości by nakarmiła wojsko. Dom należy przystroić w największą możliwą ilość ozdób by zakryły wszystkie braki. A czas spędzony z rodzinom zamieniamy w loterię komu w tym roku bardziej dopiec. Tak bardzo staramy się by wszystko było ,,idealne” , aby nikt nie powiedział złego słowa, bądź nie zapytał o sprawy ,,prywatne”, że mam wrażenie całkowitego chaosu jaki następuje w grudniu.
Mogę się mylić, jednak sądzę, że kupne pierogi też będą dobre, jeśli masz na to przestrzeń zrób domowe, jednak wiemy dobrze, że różnie bywa z czasem. Obdarowywanie jest czymś przepięknym, jednak mam wrażenie, że ważniejsze od drogiego prezentu jest uwaga jaką poświęcimy drugiemu człowiekowi, zaangażowanie w relacje i prawdziwe zainteresowanie, bez krytyki, wytykania lub mówienia bo ja bym to zrobił/a inaczej. Akceptacja.
Mamy prawo być zmęczeni, możemy kupić pierogi i możemy podarować najbliższym skromne upominki oraz swój czas i miłość. Zamiast krzyczeć na dzieci, że nie pomagają poproś ich o pomoc, wskazując co mogą zrobić i nawet jeśli nie zrobią tego jak Ty, pochwal je. Następnym razem chętniej pomogą i może uda się by zrobiły to lepiej. Pamiętaj, że nie jesteś maszyną i w tym okresie warto jest odpocząć i zadbać o siebie. W internecie jest wiele postów jak się zatrzymać, oddychać i zrelaksować by cieszyć się tym czasem wraz z bliskimi. Jak również znajdziecie pełno poradników jak stawiać granice w rozmowach przy stole. Ważne jest by komunikować swój dyskomfort, bądź chociaż na początku go dostrzec.

W ten zimowy czas, życzę wszystkim i każdemu z osobna spokoju, wytchnienia, czasu dla siebie oraz pełnej akceptacji siebie i najbliższych. <3
Wasza Psycho Trenerka